Jeśli lubisz azjatyckie kino akcji z lat 70., "Uliczny wojownik" jest filmem dla Ciebie. Sonny Chiba gra nieco wyluzowanego mordercę do wynajęcia (Takuma Tsurugi), który doskonale włada mieszanką japońskiego karate i chińskiego boksu, przy czym niemiłosiernie krzywi się i stroi dziwne miny (te jego "dzióbki" z czasem stają się irytujące). Poza tym Tsurugi potrafi załatwić gościa potężnym ciosem w głowę (scena pokazana jest w rentgenie) czy nawet wyrwać jednemu Murzynowi jądra. Zresztą Murzyn ma za swoje - za każdym razem jak pojawia się na ekranie, próbuje uprawiać seks z kobietą (oczywiście wbrew jej woli). No i dostał to, na co zasłużył. A w walce z mistrzem Masaoka nasz Tsurugi wygrywa oczywiście dopiero po retrospekcji, w której jako dziecko, widzi śmierć ojca. Standard. Jak to bywa w takich filmach, przeciwnicy głównego bohatera są bardzo szlachetni - jest ich zazwyczaj dziesięciu lub więcej, uzbrojonych, ale i tak wolą walczyć z Tsurugi honorowo, jeden po drugim, gdy reszta czeka na swoją kolej, stojąc w kółeczku. Do tego mamy kryminalno-spiskową fabułę, dzięki której Tsurugi może skopać kilku niedobrych panów.

7/10